piątek, stycznia 08, 2010

NORGES LOVER (43) Fiord Solina

Czas na fikcję polityczno-geograficzną. Wyobraźmy sobie, że Al Gore zdobywa władzę i żeby uniknąć ośmieszenia, zgodnie z tym, co przewidział, podnosi poziom morza. Calą niemal Polskę, aż po Zakopane zalewa woda. Co się zmieni? Szczęście w nieszczęściu, że do władzy wróci PiS. Idźmy dalej. Załóżmy, że pierwszą zmianą ustrojową w IV RP będzie zamiana biegunów magnetycznych Ziemi...

Stoimy wiec tyłem do fiordu Podhale, twarzą ku (nowej) północy, przed nami majestatyczny krajobraz Tatr i wyrastające z wody Zakopane. Od miasta w góry biegną znane nam doliny Chochołowska, Kościeliska, Strążyska itakdalejska, a ich dnem jezdne drogi.

Widzimy właściwie strukturę osiedleńczą Oslo XIX wieku. Góry nie są tu akurat aż tak majestatyczne, raczej beskidzkie, niemniej jednak samo ukształtowanie miasta przypomina bardzo to, które znamy z Zakopanego. Dlatego pozwoliłem sobie po nie sięgnąć. (Pomysł z zalaniem Podhala oddaję za darmo rządowym strategom - byłby to na pewno sposób na odkorkowanie Zakopianki).

Z czasem miasto rozwinęło się i obrosło zbocza fiordu. Ślady dawnych czasów widać do dziś w jego tkance. I tak w najnowszych kwartałach budowanych nad fiordem, wytyczono nową ulicę: Flisaczą - to właśnie w tym miejscu wypuszczano na morze drewno, spławiane z dalekich gór.

W sieci ulic pobrzmiewają ślady dawnych traktów - wystarczy odczytać nazwy dróg rozchodzących się promieniście z centrum. Bogstadveien - prowadzaca w kierunku Bogstad, Ullevålsveien - do Ullevål, Tåsenveien itakdalejen. Najciekawszą z nich i pewnie najdłuższą jest Maridalsveien, która przez różne skrzyżowania i rozwidlenia ciągnie się przez całe miasto, tracąc i odzyskując nie tylko rolę głównej ulicy, lecz nawet ulicy w ogóle. W jednym miejscu, w którym roznosiłem gazety, tak osadzono nowe osiedle, że jezdna droga przestała istnieć. Przeskoczyła więc osiedle, któremu dała adres.

Podobnie wije się Sandakerveien, która z centrum wychodzi jako droga z tramwajami, aby wyżej snuć się jako boczna uliczka wzdłuż (a czasem i wszerz) nowych arterii. Wydaje się, że ulice te raczej zwisaja z gór i umacniają się w kierunku centrum, a nie odwrotnie. Wiadomo, z czasem potworzyły się nowe, optymalne ciągi komunikacyjne, które przejęły ruch, ale wszystkie te pierwotne, leśne dukty łączące rozrzucone po zboczach fiordu osady, przetrwały w niezmienionym przebiegu. Do dziś jest zachowana ich pierwotna zabudowa. I tak by się pewnie stało z drogami Strążyską, Chochołowską i Kościeliską za 100 lat, gdyby Zakopane rozwinęło się jak Oslo.

Porównanie z Tatrami dotyczy więc sieci dróg, ukształtowanie terenu lepiej jednak porównać do pogórza bieszczadzkiego. Fiord w tym miejscu jest bardzo łagodny, inny niż go zawsze kojarzymy - to po prostu kiszka morza wcinająca się w ląd. Ale to wciąż wybrzeże typu fiordowego. Ilekroć patrzę tak na ten fiord z góry, widzę Zalew Soliński, wypełniający w podobny sposób dawną bieszczadzką dolinę. Tak jak Oslo wyglądałyby Solina, Polańczyk i Wołkowyja połączone w jeden superorganizm miejski. Dla dopełnienia palety skojarzeń dodam jeszcze, że tutejsza architektura górnych przedmieści to istny Karpacz - tyle że tutaj to ciągnie się już do znudzenia.